sty 06 2016

Bajka o wiośnie.


Komentarze: 0
Najpierw szła po śniegu, rozcierając co i raz zmarznięte bose stopy i ciągnąc za sobą  saneczki z dobytkiem.  Czego tam nie było! Kolorowe chusty, naręcze nasion, pisklęta ptaków czekające na narodziny, dusze ludzkich dzieci, zbierające się do drogi ku światu, ciepły wiatr, wesołe kokardy małych rzeczek czekających na odwilż, a na końcu – niczym balonik na sznurku -  merdające i podkasujące na wybojach żółte słońce.
Z każdym krokiem robiło się coraz cieplej -  radośniej, stopy jakby mniej marzły, a sankom wyrosły małe kółeczka, dzięki którym toczyły się radośnie po bezdrożach. 
Szła w ciszy, czasem cicho śpiewała, podczas gdy drobny szmer wokół niej narastał. Słońce świeciło, roztapiało zmarzniętą ziemię, topiło lód na stawach i ten zalegający jak ból w ludzkich sercach.  
Kiedy rzeka zaczynała szumieć, a ludzie czuć; pozwalali wodzie w swoim korycie i w swoich oczach płynąć; cieszyć się z tej niespodziewanej odmiany. Szła radośnie i zmiękczała zwarte ciała drzew, łaskotała je pieśniami o pąkach, opowiadała historie o ptakach , które założą w nich gwiazda, kusiła myślą o końcu samotności, o płodności i końcu bezruchu. Wypuszczała łagodny wiatr, aby znienacka nimi kołysał i przypominał myśli o  innym życiu, tym drzemiącym pod korą, tym bulgoczącym pod skórą. Dmuchała im w płuca oddech nienasycenia i niecierpliwości, śmiała się coraz głośniej, perliściej i szła dalej.
W końcu na polanie, na której zakwitła pierwsza trawa i złamała szarość dnia, odwiązała sznurek – wypuściła –  kolorowy lekki balonik – żółte promienne słońce. Położyła się na trawie, uśmiechnęła, poturlała w rytm śpiewu ptaków po czarnej ziemi i krzyknęła radośnie:  Jestem na miejscu! Tak, przyszła WIOSNA!
 
wikusia2004 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz