Komentarze: 0
Stęskniłam się za wiosną
i za kwitnącym majem.
Za ciepłem złotego słońca
i śpiewem ptaków nad gajem.
Myślami wracam do górskich łąk,
turlam się w zielonej trawie.
Czuję jak pachnie kwiatów pąk,
zapominam o szarej jawie.
Lubię uciekać w miłe wspomnienia,
gdy jest mi smutno i źle.
Tam rodzą się moje marzenia
i nutka radości we mgle.
A ja już marzę o wiośnie.
Słońcu w oknie zamiast budzika,
gdy z blaskiem pierwszych promieni
zmęczenie i senność znika.
A ja tęsknię za kolorami.
Dość bieli mam i szarości,
pól pustych dawno zoranych
traw suchych i drzew nagości.
A ja dość mam ciszy zastygłej
w tafli jezior i soplach lodu.
Wszechobecnego wokół bezruchu,
przenikliwego dla duszy chłodu.
A ja pragnę już dni cieplejszych.
Śpiewu ptaków przy rannej kawie,
bazi na wierzbie, kotów na płotach,
morza stokrotek w zielonej trawie.
A ja chciałbym o zimie zapomnieć.
Niechaj zabiera swe suknie białe.
Pewnie za rok i tak tutaj wróci.
Dziś nie żałuję jej wcale.