Dzień zaczął się dla mnie dosyć póżno.Wyspałam się,a potem poszłam z babcią do sklepu.Sniadanka nie chciałam wcale jeść....Nie byłam głodna.....
Po przyjściu do domu,od razu poszłam na podwórko,a tam byłi moi bracia.Babcia poszła do domu rozpakować zakupy...Piotruś znalazł na podwórku jakiś słoiczek.Pewnie dziadek go zostawił i zapomniał schować rano do suteren.Wziął ten słoiczek i zaczeliśmy go oglądać.Tam była jakaś dziwna,żółta woda.A Piotruś wpadł na pomysł i wlał to babci do popielniczki...Babcia pali papierosy.Dziadek mówi do niej "Kopciuszek" i krzyczy,że niedługo będzie cała żółta od tych papierosów.Wkońcu przyszła babcia,oczywiście,w ręce miała papierosy.Usiadła i nagle pyta,co tak tu śmierdzi paliwem....A my,oczywiście,zgodnym chórem,krzyknęlismy,że nie wiemy.Babcia zapaliła papierosa....nagle spojrzała do popielniczki...Ale sie wystraszyła....Tam była wylana przez nas benzyna,bo to ona była w tym słoiku.I powiedziala,że jesteśmy okropne kłamczuchy.....Co by to było,jak by tam wrzuciła papierosa....Chyba buummm"
Oj,była zła na nas.....
Zbierało sie już na burzę,więc poszliśmy do domu.Ja od razu stanęłam w oknie,żeby patrzeć na burzę.Nie boję się burzy.Większą by zrobiła babcia,gdyby trafila papierosem do popielniczki.
No,lało super.Lubię patrzec na deszcz,błyskało,grzmiało,a ja się cieszyłam i patrzyłam,jak z rynny robi się ogromna kałuża przed domem sąsiadki.Zaraz po burzy pobiegłam po moje gumiaczki i poszłam biegać po tej kałuży....Było ekstra.