Najnowsze wpisy, strona 10


sty 05 2016 Wilk.
Komentarze: 0

Księżyc wielki wysoko na niebie
rozjaśnia znów nocą ludzkie sny,
a na wysokiej skale ,w potrzebie
wilk stary do księżyca pięśń swoją wył.

Był to piękny ogromny wilk,rasowy
z tych co zwą się u indian Ayjunini,
lecz żył on samotnie losem sowim
tam,gdzie lasy mrokiem już czerniły.

Wielki,acz siwy był już ze starości
wspominał wilczycę i swój pomiot,
ból serce mu rozrywa,ona nie żyje,
młode wilczki po preri gdzieś gonią.

Zły na świat i wielce rozgoryczony
chodzi po lesie,to w prerii zanurzy,
czasem coś złapie,też trupem położy
i kłami rozerwie,we krwi się unuży.


Lecz ta samotność i złość mu doskwiera,
kręci się w koło nie wiedząc co robić,
gorączka już uderza do głowy wilczura
i coraz bardziej w zło chce go wrobić.

Wściekły raz podchodzi do stada owiec,
porywa jedną i już kłapie swymi zębami,
a owca beczy na głos,inne w zmowie
odpowiadają bekiem,my biedni i sami!

 



Ciągnie wilk owcę do lasu ciemnego,
lecz nagle usłyszał tęten kilku koni,
stanął i spojrzał przed siebie,o niebo!
Ujrzał stado konnych ludzi,co go gonił.

Rozterka go targa,owcy smacznej szkoda,
lecz łowcy mściciele coraz bliżej są,
więc puszcza owcę i ile sił w nogach
do lasu ucieka,tam go już nie dogonią.

Lecz jakże się mylił wolności samotnik,
łowcy nie puszczą tego czynu mu płazem,
już w lesie nagonka i każdy ochotnik
zaciekle wilka szuka,tak prawo mu każe.

Wilk lawiruje wszędy i swą nagonkę myli,
on jest stary wyga,zna tu każdy krzaczek,
lecz watacha ludzi nie daje mu chwili
i zasapanego ciągle strachem wielkim raczy.


Już zbliża się,otacza zwierza zmęczonego
nagonka,gdzie kaci już celują z radością,
a on widząc,że nadszedł koniec życia jego,
rzucił się na wrogów,z honorem i złością.

Poturbował porządnie przy tym ludzi wilk,
lecz oni swą kupą go zwycięzyli w końcu,
zwierz dostał kulą,padł raniony i zamilkł,
oczy mgłą zaszły,odszedł do krainy ojców.

Tam spotkał swą waderę cudowną wilczym pięknem,
po preri znów biegają razem pośród kwiatów,
wyją do księżycza radosne pieśni z wdziękiem
spoglądając na swą ziemię,od czasu do czasu.

wikusia2004 : :
sty 05 2016 Brzydal...
Komentarze: 0

Wzruszająca historia mężczyzny, który spotkał na swojej drodze pewnego bezpańskiego kota.

Każdy w naszym bloku wiedział kim był Brzydal. Brzydal był dachowcem mieszkającym w piwnicy.Brzydal nade wszystko kochał trzy rzeczy: walczyć, wyjadać ze śmietnika oraz, że tak powiem, miłość. Połączenie tych trzech rzeczy oraz życia na ulicy wyryło swoje piętno na Brzydalu.

Po pierwsze miał tylko jedno oko, a tam gdzie powinno być drugie była dziura. Nie miał również jednego ucha po tej samej stronie. Jego lewa noga wyglądała jakby kiedyś doznała poważnego złamania i zrosła się pod nietypowym kątem przez co zawsze wyglądał jakby zaraz miał zawrócić. Jego ogon został zgubiony dawno temu, pozostawiając tylko mały kitek, który był w ciągłym ruchu. Brzydal był koloru szarego i miał pręgi na całym ciele oprócz blizn na głowie.Za każdym razem, gdy ktoś widział Brzydala, natychmiast stwierdzał: ?Co za brzydki kot!?. Wszystkim dzieciom w okolicy rodzice zalecili, by nie zbliżały się do niego. Dorośli natomiast przeganiali go, gdy próbował przyjść do ich domu. Robili to albo rzucając w niego kamieniami albo polewając go wodą. Niektórzy nawet zatrzaskiwali mu łapy drzwiami.Brzydal zawsze reagował w ten sam sposób. Gdy polewano go wodą stał i moknąc czekał, aż dadzą mu spokój. Gdy w niego czymś rzucano, on kładł się na ziemi i prosił o wybaczenie. Gdy zakradał się w pobliże dzieci zawsze miałczał okropnie i skakał na nie, prosząc o chociaż odrobinę uczucia. Jeśli ktoś by go podniósł, natychmiast zacząłby lizać koszulę, kolczyki lub cokolwiek, co mógłby znaleźć.

Pewnego dnia Brzydal postanowił obdarować miłością dwa husky, które mieszkały u sąsiada. Jednak psy nie odwzajemniły jego uczucia, a Brzydal mocno oberwał. Usłyszałem jego przeraźliwy krzyk i postanowiłem zobaczyć co się stało. Niestety gdy dotarłem na miejsce dotarło do mnie, że jego żywot dobiegał końca.Brzydal leżał w mokrej plamie, jego tylnie łapy były okropnie wygięte, a z przodu zamiast futra była ogromna rana. Podniosłem go i chciałem zanieść do domu, słyszałem jego ziajanie i dyszenie. Widziałem że się męczy. Pomyślałem, że musi go strasznie boleć.Poczułem coś mokrego na uchu. Brzydal zwijał się z bólu, jednak próbował polizać mnie po uchu. Przytuliłem go mocniej, a on musnął mnie łapką po twarzy, a następnie odwrócił swoje złotawe oko i popatrzył na mnie. Usłyszałem bardzo słaby odgłos mruczenia. Nawet w chwili największego bólu, ten brzydki, pokryty bliznami kot prosił tylko o odrobinę uczucia, być może współczucia.W tym momencie Brzydal wydał mi się najpiękniejszym, najbardziej kochającym stworzeniem jakie kiedykolwiek widziałem. Nie próbował mnie ugryźć, podrapać, uciec ode mnie lub w jakikolwiek inny sposób walczyć. Patrzył na mnie, wierząc, że go uratuję..

Brzydal zmarł w moich ramionach, zanim doszedłem do domu. Siedziałem z nim jeszcze dłuższą chwilę, myśląc o tym, jak jego zdeformowane, usłane bliznami ciało tak bardzo zniekształciło moją opinię o tym, co naprawdę znaczy mieć czyste serce i kochać prawdziwie i bezgranicznie. Brzydal nauczył mnie więcej na temat dawania i współczucia niż tysiące książek, wykładów lub programów telewizyjnych razem wziętych. Za to zawsze będę mu wdzięczny. Miał masę blizn na zewnątrz, jednak to ja miałem bliznę wewnątrz, a to był moment w którym miałem to pokonać i iść dalej. Dać pełnie siebie tym, na których mi zależy.

Ludzie chcą być bogatsi, odnosić więcej sukcesów, pragną być lubianymi, pięknymi.. Jednak ja zawsze będę próbował być Brzydalem.

wikusia2004 : :
sty 05 2016 Wilcza pieśń...
Komentarze: 0

Chcę być silny, chcę być mądry,
miana wilka chcę być godny.
Bycie wilkiem me marzenie,
tak więc składam przyrzeczenie,
wilczy honor i braterstwo,
mimo wieku, wielkie męstwo,
prawą łapę więc podnoszę,
krzyż harcerski w sercu noszę.
Mundur mój jest moją zbroją,
a wataha mną ostoją,
dziesięć praw niech mi przyświeca,
tak jak w nocy jasna świeca,
tak jak księżyc w nocy świeci,
z mego pyska niech w świat leci,
wilcza pieśń co niesie radość,
bo ja nie wiem czym jest zazdrość,
bo ja nie wiem czym przegrana,
czym jest złość i czym jest zdrada,
a pieśń wilcza hymnem mym,
bym się nie stał wilkiem złym.

Skulony w jakiejś ciemnej jamie smacznie sobie spał,

I spały małe wilczki dwa zupełnie ślepe jeszcze,

Wtem stary wilk przewodnik, co życie dobrze znał,

Łeb podniósł warknął groźnie, aż mną szarpnęły dreszcze.

 

Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń,

Woń, która tłumi wszelki spokój, zrywa wszelkie sny.

Z daleka ktoś gdzieś krzyknął nagle krótki rozkaz - goń,

I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy.

 

Obława, obława, na młode wilki obława,

Te dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowane.

Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa

I ciała wilcze kłami gończych psów szarpane.

 

Ten, który rzucił na mnie się niewiele szczęścia miał,

Bo wpadł prosto mi na kły i krew trysnęła z rany.

Gdy teraz ile w łapach sił przed siebie prosto rwał,

Ujrzałem małe wilczki dwa na strzępy rozszarpane.

Zginęły ślepe, ufne tak puszyste kłębki dwa,

Bezradne na tym świecie złym, nie wiedząc kto je zdławił.

I zginie także stary wilk, choć życie dobrze zna,

Bo z trzema na raz walczył psami i z trzech ran teraz krwawi.

 

Wypadłem na otwartą przestrzeń pianę z pyska tocząc,

Lecz tutaj też ze wszystkich stron zła mnie otacza woń,

A myśliwemu, co mnie dojrzał, już się śmieją oczy

I ręka pewna, niezawodna podnosi w górę dłoń.

Rzucam się w bok, na oślep gnam aż ziemia spod łap tryska,

I wtedy pada pierwszy strzał, co kark mi rozszarpuje.

Wciąż pędzę, słyszę jak on klnie i krew mi płynie z pyska,

On strzela po raz drugi, lecz teraz już pudłuje.

 

Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w jakiś las.

Lecz ile szczęścia miałem w tym, to każdy chyba przyzna.

Leżałem w śniegu jak nieżywy długi, długi czas.

Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna.

Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy,

I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie.

Nie dajcie z siebie zedrzeć skór, brońcie się i wy,

O, bracia wilcy, brońcie się nim wszyscy wyginiecie!

 

wikusia2004 : :
sty 05 2016 Kochane kotki!
Komentarze: 0

Sfrunął ptaszek z drzewa, usiadł przy kocurze,
a ten - obudzony - oczy zrobił duże
i zdziwiony wielce tym, co sie zdarzyło
mruknął: - Niemożliwe. Komuś tu odbiło.
Zresztą...jestem głodny, więc zjawiasz się w porę
i chętnie z tych piórek zaraz cię rozbiorę.

Na to ptak spokojnie ćwierknął tymi słowy:
- Ty mi nic nie zrobisz, bo jesteś rasowy.
A koty rasowe nie tkną nawet muszki,
bo jak nam wiadomo karmione są z puszki.

Powiedział, co wiedział i fruną na daszek,
taki był bezczelny ten dziwaczny ptaszek.
A kocur zaspany, znów ziewa aż miło
i jest przekonany, że to mu się śniło.

Koty. Blisko człowieka, a przecież jakże często ich los łzy wyciska
Dobrze chociaż, że są na tym świecie wysłanniczki świętego Franciszka.

Strudzone własnym ciężkim życiem, oszczędzające na jedzeniu,
Wychodzą wieczór, aby skrycie ulżyć kociętom w ich cierpieniu.

Od ust odjęte resztki jadła, kupione za ostatnie grosze,
Zaniosą kotce, by nie padła- wzruszone małych kociąt losem.

Sercami otwierają bramy człowieczych sumień- gdy zamknięte.
Anonimowe Kocie Mamy, niedocenione Kocie Święte.

Nie znajdą miejsca na pomnikach, ich na cokołach nie ujrzycie.
W piwnicach, szopach i śmietnikach ratują smutne kocie życie.

Z całego serca je pozdrawiam; życzenia składam im najszczersze
I im to własny pomnik stawiam moim serdecznym dla nich wierszem.

 

Bo koty są dobre na wszystko.
Na wszystko, co życie nam niesie.
Bo koty, to czułość i bliskość
na wiosnę, na lato, na jesień.

A zimą – gdy dzień już zbyt krótki
i chłodnym ogarnia nas cieniem,
to k o t - Twój przyjaciel malutki
otuli Cię ciepłym mruczeniem.

 

wikusia2004 : :
sty 05 2016 Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia
Komentarze: 0

W ten wigilijny dzień zaśnieżony, kiedy w kościele biją dzwony, a pierwsza gwiazdka błyska na niebie, moje życzenia płyną do Ciebie. Hmmm... a jakie mam Ci złożyć życzenia, by warte były Twego westchnienia? Sukcesów w życiu, ciepła w miłości, dużo uśmiechu, wiele radości. Spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń, samych przyjaznych w Twym życiu zdarzeń. Niech ten wyjątkowy w roku dzień, odsunie na zawsze Twe troski w cień. I niech się śmieje do Ciebie świat, blaskiem szczęśliwych i długich lat.

Na stole leżą świąteczne dania. Robi się ciemno - nadchodzi noc. Pod choinką stos prezentów do rozdania, w całym domu panuje świąteczna moc. Niech te święta będą dla Ciebie i rodziny wyjątkowym czasem, spędzonym w rodzinnym gronie, w miłej atmosferze świąt.

 

 

Śnieg ostry pada i wicher wieje.
W mrokach lśni gwiazda ponad Betlejem.
Ciemność dokoła,zima się sroży...
W szopie się rodzi Dzieciąteczko Boże.
Wśród najuboższych,wśród najbiedniejszych
rodzi się światło,nic go nie zmniejszy.
Nic go nie zmniejszy,nic go nie zaćmi!
W jego to blasku jesteśmy braćmi.
W sercach nam będzie rosło i żyło
prawdą najwyższą,co zwie się:Miłość.
Choć ciemność wkoło i wicher wieje,
jasno lśni gwiazda ponad Betlejem.

wikusia2004 : :